Miluś na pierwsze wakacje wybrał się do Francji. Nie umie jeszcze chodzić oraz ceni sobie spokój, więc północne wybrzeże wydawało się dobrym wyborem z uwagi na niewielkie zainteresowanie turystów, odstraszonych angielską niemal pogodą. Przejazdy wózkiem przez zatłoczone centra mamy już dość dobrze przetrenowane i chcieliśmy spędzić kilka dni w jakimś spokojniejszym miejscu. Podjęliśmy więc, ryzyko spędzenia kilku dni w hotelu oglądając filmy i przyglądając się deszczowej nawałnicy zza szyby i wraz z Milusiem dotarliśmy do małej, turystycznej, nadmorskiej wioski.

Na plaży z Milusiem 

       Tak naprawdę nie wiemy czy Milusiowi podobały się wakacje. Pogoda dopisała, choć ryzyko było naprawdę duże. Jednak Miluś i tak nie kąpał się w morzu, nie pił drinków, nie podrywał francuskich piękności opalających się topless na plaży. Patrzył na to wszystko dość obojętnie ze swojego pojazdu lub z ramion rodziców. Widział morze, plaże, wydmy i las, był też w kilku knajpach i uczył się francuskiego od obsługi lokali i hotelu wypytujących się ile ma lat i jak ma na imię.

Na polu golfowym z tatą

Po powrocie dopiero zauważyliśmy jak bardzo przeżył tą wycieczkę. Przez cały wieczór leżał podekscytowany, bujał się zapamiętale na swojej huśtaweczce. Był w końcu na pierwszych wakacjach w życiu. Udało mu się przetrwać te wszystkie trudy bardzo dzielnie, teraz wypoczywa w domku i nie może się doczekać następnej, dłuższej wycieczki.